Chcesz porozmawiać?
Zostaw swój telefon – oddzwonimy.

strona główna > w mediach > Historia pewnego klubu: Klub Zdrowia i Równowagi
Logo Body Life

Historia pewnego klubu: Klub Zdrowia i Równowagi

19-06-2024

Ja wymyśliłam wellness. Brzmi dumnie? Może, ale to prawda. Fajnie jest tworzyć samemu, nawet jeżeli ktoś z drugiej strony globu właśnie wymyśla coś podobnego. Zawsze jednak twoje dzieło jest inne, niepowtarzalne i wyjątkowe. Tak więc, JA WYMYŚLIŁAM WELLNESS. A mój klub w Warszawie to Klub Wellness, krzewiący własną, niepowtzarzalną i jedyną ideę wellnessu.

Podróżując po świecie widziałam różne miejsca, określające się mianem wellnessu: gabinety psychoterapii, salony odnowy biologicznej, kluby fitness, siłownię, cardio, akademię jogi. Żadne z tym miejsc nie było jednak w pełni wellness, żadne nie stanowiło pełnej realizacji i wyznawanej przeze mnie idei.

Moja droga do wellnessu 

Przed założeniem Klubu DYRAGA pracowałam w międzynarodowych koncernach reklamowych – trochę w Europie, trochę w kraju. Podróżując z teczką samolotem odnosiłam sukcesy jako tzw. businesswoman – robiłam prezentacje, układałam strategie i realizowałam kampanie reklamowe. Widziałam różnych ludzi robiących wielką karierę „wielkie pieniądze”, a jednocześnie bardzo nieszczęśliwych i potrzebujących pomocy. Pozornie będący „na topie”, pewni siebie, a w gruncie rzeczy zagubieni, walczący o poczucie własnej wartości i samotni. Zdecydowałam się odejść, aby odnaleźć inną – swoją własną drogę (ostatnio określa się to mianem „antykariery”, istnieje też określenie ” occupational wellness, czyli taki stosunek do swojej działalności zawodowej, który na pierwszym miejscu stawia własną satysfakcję, możliwość realizacji oraz społeczny aspekt wykonywanej pracy). Ćwiczyła wtedy jogę. Daje mi ona siłę do działania i pomaga podejmować ważne decyzje. Uważam, że pewnie system zdyscyplinowania to warunek sukcesu we współczesnym świecie. Zastanawiałam się wówczas, czy żeby ćwiczyć jogę muszę iść tam, gdzie uprawia się tylko jogę, żeby potrenować przy muzyce, muszę chodzić do klubu fitness, a ducha mogę nakarmić tylko w dobrym muzeum? Przecież każdy człowiek jest inny, na innym etapie, w innym miejscu swojego życia. Ponadto wciąż się zmieniamy. Miewamy różne nastroje i potrzeby, wczoraj jest róźne od dziś, a dziś od jutra. Współistniejemy ze zmieniającą się naturą. Sam człowiek to istota złożona, co ciało, umysł i dusza. Slogan, który większość z nas powtarza bez zastanowienia. Wcześniej czy później stajemy przed koniecznością zadbania o każdy z tych trzech elementów, chociażby ze względu na chorobę, kryzys czy depresję. Szczególnie my – współcześni, zaganiani, zakręceni mieszkańcy wielkich miast.

Chciałam znaleźć się w miejscu, które dawałoby mi możliwość, pełnego, harmonijnego rozwoju. Miejsce do którego wchodząc zmęczona i pusta, wychodziłabym spokojna, radosna, silniejsza i pełniejsza. Dlatego wymyśliłam „Klub Zdrowia i Równowagi” czyliu Klub Wellness.

Aura miejsca

Wchodząc do klubu wielu ludzi odczuwa inność tego miejsca. Myślę, że już tu zaczyna się aura wellnessu. Jej kwintesencją są ludzie, panująca atmosfera i ludzie. Ważne jest, aby atmosfera w zespole była naprawdę czysta, a wszelkie problemy i konflikty rozwiązywane otwarcie i na bieżąco. To przekłada się na relacje z klientami i ich wrażenia. Nasz zespół to naprawdę wyjątkowi ludzie, przygotowani do pracy z człowiekiem, utożsamiający się z tym co robią, otwarci i profesjonalni. Są świadomie dobrani i wyszkoleni. Drugim kluczowym elementem jest wnętrze wraz z pradawną, ale jakże współczesną i mądrą sztuką feng shui. Tu rządzi Joanna – moja przyjaciółka i dyrektor klubu – architekt i strażnik przyjaznego wnętrza. Idea wellnessu jest zresztą w całości przeniesieniem na grunt zachodni wielowiekowej, szeroko pojętej filozofii wschodu z jej holistycznym pojmowaniem świata i natury ludzkiej. Lubię nazywać wellness „drogą dla współczesnych”: uzmysławia to ogrom pojęcia, to że mamy na myśli cały system działań, postaw i zachowań, pewien określony sposób życia, a nie jak to jest w wypadku fitnessu – tylko rodzaj sportu czy aktywności fizycznej. O wnętrzu decyduje także kolor – to z kolei mój konik. Uwielbiam kolory. Kolor przyciąga lub odpycha, żongluje naszym nastrojem, odpowiednio użyty wprowadza ład i harmonię. Atmosfera klubu, w której ludzie czują się bezpiecznie i dobrze, powoduje, że przychodzą po prostu – ot tak, pogadać, posiedzieć i pobyć. Kameralność i „klubowość” wprowadzają przyjazny klimat , sprawiają też, że nikt nie czuje się tu samotny i nie musi udawać. Myślę, że to szalenie ważne w świecie, który zmusza nas często do odgrywania różnych ról. W których spychamy nasze prawdziwe marzenia, tęsknoty, pragnienia i nieujawnione talenty. W zrozumieniu, jak bardzo jest to ważne, pomógł mi kiedyś jeden z naszych klientów – prezes dużej firmy wpadający po pracy do Klubu w garniturze z laptopem w ręku. „Tak bardzo się cieszę, że mam takie miejsce, gdzie mogę choć przez parę godzin niczego i nikogo nie udawać” – powiedział. Inna klientka – kobieta biznesu i entuzjastka wspinaczki wysokogórskiej stwierdziła z kolei szczerze dziękując, że dzięki ćwiczeniom oddechowym i umiejętności relaksu, których nauczyła się w Klubie pokonała Mount Blanc, wspierając nawet bardziej doświadczonych kolegów. 

Znaleźć coś dla siebie

 Ćwiczenia oddechowe i nauka relaksacji to tylko wybrane formy spośród szerokiego spektrum usług i zajęć oferowanych przez Klub. Ważne jest aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie na dziś i na teraz. Wszak jedni wolą Picassa, inni klasyków renesansu, jedni chcą potańczyć w rytm muzyki latino, a inni poćwiczyć jogę czy wypić kawę wg Pięciu Przemian. Fizyczny wellness zakłada dbałość o ciało jako podstawowe narzędzie naszej pracy, sprzymierzeńca umysłu i mieszkanie dla duszy. Troszcząc się o nie, klienci mogą skorzystać z zajęć typu fitness, silownii, jogi, tai chi, bądź wszelkich ćwiczeń stanowiących odmiany wymienionych form, a także z zajęć z zastosowaniem relaksacji, nauki oddechu. Proponujemy także kompleksową terapię odchudzającą. Dotyczy wszystkich i to bardziej niż nam się wydaje. Żywność chemicznie wzbogacana, genetycznie modyfikowana, zanieczyszczone środowisko – każą nam się zastanowić nad tym, co i jak jemy. Jesteśmy tym co jemy. Mając tego głęboką świadomość, prowadzimy warsztaty dietetyczne i program oczyszczania organizmu. Osoba „będąca wellness” dba też o właściwy stosunek do siebie i innych, o zdrowe poczucie własnej wartości. Zaniżone poczucie wartości jest bowiem kluczowym problemem, z którym społeczeństwo zachodniej cywilizacji sobie nie radzi. Tak niezbędne do funkcjonowania w grupie pozytywne postrzeganie własnej osoby, próbujemy budować „na zewnątrz” poprzez ciągłe podnoszenie własnego statusu materialnego, nabywanie coraz to nowych dóbr. Daje to tylko chwilowe zaspokojenie. Trwamy w poczuciu bycia „niedo”: nie dość zamożni, nie dość atrakcyjni, za grubi, za chudzi itd. Zamiast cieszyć się tym co mamy, koncentrujemy się na tym czego nie ma. Żyjemy w permanentnym poczuciu niedostatku! Emocjonalny wymiar wellnessu to też umiejętność radzenia sobie ze stresem, rozwiązywania problemów, wyrażania własnych uczuć. Dlatego obecność psychologa oraz warsztaty psychologiczne  nawiązujące do tych kluczowych, współczesnych zagadnień, uznaliśmy na niezbędny element klubu wellness. 

 

Poddać się naturze

Istotną propozycją Klubu są wszelkie formy terapii naturalnych: tlenoterapia, aromaterapia, różne rodzaje masażu, akupresura. Działania te wpływają korzystnie na nasze ciało, wyciszają umysł. Często nie zdajemy sobie sprawy, że te dwa niezależne elementy – ciało i umysł – bezustannie na siebie oddziaływują. Zdrowie naszego ciała częściej zależy od stanu naszego umysłu i emocji niż od jakichkolwiek innych czynników (większość współczesnych chorób to choroby psychosomatyczne). Mówiąc o formach zajęć proponowanych przez Klub, należy podkreślić rolę i wagę osób prowadzących te zajęcia: instruktorów, psychoterapeutów, nauczycieli, masażystów. To oni poprzez własną pracę przekładają swój system wartości, stosunek do ludzi i siebie na swoich podopiecznych.

 

Zadbać o ducha

W pracy z wellnessem zauważyłam, że często osoby nawet te bardziej świadome swojego ciała, regularnie uprawiają jakiś rodzaj aktywności fizycznej zapominają o funkcji naszego ducha, często nawet nie potrafią go w sobie zinterpretować. „Dusza-pisze Rudolf Steiner mój ulubiony filozof przełomu XIX i XX wieku – potrzebuje pokarmu tak samo jak ciało”. Ten twórca antropozofii, czyli nowoczesnej wiedzy duchowej, oraz założyciel tzw. szkół steinerowskich pokazał jak szalenie jest ważny aspekt duchowy w wychowaniu małego dziecka. Często duchowość musimy w sobie odkrywać dopiero w życiu dorosłym. Taka praca daje zaskakujące efekty, prowadzi do pełniejszego życia i odczuwania. Wchodząc w sedno życia jednocześnie więcej z niego wynosimy. Często wystarczy trochę spokoju nad brzegiem rzeki, wieczorna medytacja, dobra wystawa obrazów, koncert czy dobra książka do poduszki. Duchowość to spirytualny wymiar wellnessu. Jest jeszcze społeczny, kulturowy, intelektualny itd.  O wellnessie można by mówić długo: jest to temat na wiele wykładów czy też wieczorów przy świecach i muzyce. Tu przedstawiłam zaledwie czubek góry lodowej: prawdziwy wellness kryje się pod wodą.

 

Artykuł ukazał się w miesięczniku BodyLife w 2002 r.